fot. Agnieszka Straburzyńska - Glaner |
środa, 21 grudnia 2011
Opowieść o niezwykłym szaleństwie - fotorelacja.
Wczoraj rozpoczęliśmy cykl spotkań o sztuce art brut. Naszym gościem był Radosław Łabarzewski z płockiego Stowarzyszenia Edukacyjno - Artystycznego OTO JA.
niedziela, 18 grudnia 2011
Opowieśc o niezwykłym szaleństwie, czyli historia zjawiska art brut.
Pracownia Krytyki Kultury UMK zaprasza na spotkanie Opowieść o niezwykłym szaleństwie, czyli historia zjawiska art brut - wykład Radosława Łabarzewskiego.
20. grudnia, godz. 18, Czytelnia im. Sommerringów w Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki czasu".
Radosław Łabarzewski - członek i współzałożyciel Stowarzyszenia Edukacyjno - Artystycznego „OTO JA”, które od 2007 r. prowadzi Galerię OTO JA w Płocku, prezentujące prace twórców z kręgu art brut, outsiders art, sztuki naiwnej, samorodnej i intuicyjnej, a w szczególności twórców z tzw. Płockiego Zagłębia Sztuki Naiwnej i Art Brut. Wspólnie ze Stowarzyszeniem organizował wystawy, plenery i konferencje poświęcone zjawisku. W 2010 r. był współpomysłodawcą i współrealizatorem projektu edukacji kulturalnej „Bliżej sztuki” oraz stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W latach 2005-2006 prowadził warsztaty poezji chodnikowej i szablonu podczas letnich akcji „Podwórko” w Płocku.
OTO JA - nazwa odwołuje się do projektu, stowarzyszenia i galerii. Jako pierwszy powstał projekt (1994), wymyślony przez obecną prezes Stowarzyszenia OTO JA, Beatę Jaszczak. Poszukiwanie wyjątkowo uzdolnionych artystów, indywidualności twórczych, outsiderów w nurcie art brut, to główny cel projektu. Jego stałym elementem, są odbywające się od 1998 roku, w Domu Pomocy Społecznej koło Płocka, plenery artystyczne, adresowane przede wszystkim do mieszkańców DPS -ów z terenu Mazowsza, wzbogacone o konkursy i wystawy.Beata Jaszczak stworzyła unikalną metodę pracy z artystami chorymi psychicznie i niepełnosprawnymi, polegającą na stworzeniu optymalnych warunków pracy przy jak najmniejszej ingerencji w proces twórczy w myśl zasady: pomóż, ale nie przeszkadzaj, daj narzędzia, wzbogać warsztat, ale nie mów jak twórca ma pracować. Takie działania w ramach akcji „Oto Ja” przyniosły zaskakująco pozytywne efekty i ujawniły niezwykłe talenty. Dzięki nim w Polsce mówi się o „płockim zagłębiu sztuki naiwnej i art brut” . Stowarzyszenie (jednostka organizacyjna) powstało w 2006 roku. Kontynuuje ono realizacje projektu „Oto ja:, a także opiekuje się największą i najbardziej wartościową kolekcją obrazów, rysunków i rzeźb art brut w Polsce, tworzoną od 17 lat istnienia projektu. Autorami prac są przede wszystkim uczestnicy plenerów odbywających się pod patronatem „Oto ja”. Stowarzyszenie organizuje też konferencje naukowe na temat art brut, akcje edukacyjne i prospołeczne dla dzieci i młodzieży, a także publikuje albumy i katalogi. Ponadto dokumentuje dzieła polskiego art brut i prowadzi badania na tym polu.W 2007 roku Stowarzyszenie powołało do życia własną galerię. Promuje, a także sprawuje opiekę artystyczną i prawną nad artystami z kręgu art brut. Zanim powstała galeria w Płocku podjęta została współpraca z galeriami: Pod Sukniami w Szczecinie,Tak w Poznaniu, d'Art Naif w Krakowie oraz z Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie. Szczecin pokazał pierwszą indywidualną wystawę Barbary Chęckiej związanej z projektem „Oto ja”. CSW w 2006 r. pokazało 7 twórców spod Płocka na dużej wystawie „Oswajanie świat”. Jej konsekwencją był duży rozgłos i seria filmów – portretów naszych artystów. Krakowska galeria wystawą „Płock – stolica polskich outsiders” dała kolejny dowód na to, że w sercu północnego Mazowsze mamy prawdziwe zagłębie polskiego art brut.
http://www.facebook.com/
niedziela, 4 grudnia 2011
Konferencja "WIDZIALNE NIEWIDZIALNE" - Sztuka w przestrzeni miasta
Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki zaprasza 8. grudnia na konferencję "WIDZIALNE NIEWIDZIALNE" - Sztuka w przestrzeni miasta.
PROGRAM / godz. 11 – 13.30
Joanna Górska i Rafał Góralski / Galeria Rusz, Toruń/
ZAANGAZOWANA SZTUKA NA BILLBOARDACH.
- o własnej działalności GR w Toruniu oraz parę słów o toruńskim festiwalu Art. Moves i płockim festiwalu Podwórko
Massmix
- prelekcja o działaniach zewnętrznych w ramach projektów Viura, Massmixu i warszawskiej galerii V9
Beata Jaszczak / kurator płockiej galerii murali, autorka projektu „Podwórko”, Płock /
ZAANGAZOWANIE, CZYLI MURALE NA PODWÓRKACH.
Społeczny potencjał sztuki na przykładzie płockiego projektu Podwórko.
Zosia Bisiak / Akademia Łucznica, Warszawa / i Albert Dyna / uczestnik projektu „Podwórko”,
lider grupy podwórkowej Tumska 9 w latach 2001 – 2007 /
SPOŁECZNY WYDŹWIĘK PROJEKTU PODWÓRKO.
PANEL DYSKUSYJNY / godz. 14 – 15
- Jak kultura może wspierać rozwój więzi społecznych?
- Widzialne/ niewidzialne – pojawianie się sztuki w przestrzeni publicznej.
- Kiedy sztuka w przestrzeni publicznej staje się niewidzialna?
Joanna Górska i Rafał Góralski / Galeria Rusz, Toruń/
ZAANGAZOWANA SZTUKA NA BILLBOARDACH.
- o własnej działalności GR w Toruniu oraz parę słów o toruńskim festiwalu Art. Moves i płockim festiwalu Podwórko
Massmix
- prelekcja o działaniach zewnętrznych w ramach projektów Viura, Massmixu i warszawskiej galerii V9
Beata Jaszczak / kurator płockiej galerii murali, autorka projektu „Podwórko”, Płock /
ZAANGAZOWANIE, CZYLI MURALE NA PODWÓRKACH.
Społeczny potencjał sztuki na przykładzie płockiego projektu Podwórko.
Zosia Bisiak / Akademia Łucznica, Warszawa / i Albert Dyna / uczestnik projektu „Podwórko”,
lider grupy podwórkowej Tumska 9 w latach 2001 – 2007 /
SPOŁECZNY WYDŹWIĘK PROJEKTU PODWÓRKO.
PANEL DYSKUSYJNY / godz. 14 – 15
- Jak kultura może wspierać rozwój więzi społecznych?
- Widzialne/ niewidzialne – pojawianie się sztuki w przestrzeni publicznej.
- Kiedy sztuka w przestrzeni publicznej staje się niewidzialna?
Konferencja odbędzie się w POKiS-ie, ul. Tumska 9a, Płock.
czwartek, 3 listopada 2011
Relacja Barbary Plewy z panelu dyskusyjnego "Studenci do kultury!". Artykuł ukazał się na stronie orbitorun.pl.
Dzisiaj mamy sytuację, kiedy student przychodzi na uniwersytet i tak naprawdę sam nie wie, czego oczekuje od swoich studiów i chce tylko przebrnąć przez te trzy lub pięć lat swojej edukacji. Uniwersytet traktuje jako kolejny wpis do swojego CV - czytajcie relację z debaty "Studenci do kultury!".
Tematem debaty, co w przedmowie wyłożył prowadzący spotkanie dr Bohuszewicz, była: „kwestia relacji pomiędzy studentami i kulturą, pytanie o to, czy w ogóle istnieje coś takiego, jak kultura studencka?”. Jednocześnie tezą wyjściową było założenie, że sytuacja, jaką można zaobserwować w relacjach między studentami, to: „rodzaj totalnego rozproszenia”.
Przypomniano harmonogram juwenaliów toruńskich, w tym mody na zapraszanie zespołów disco polowych. Pod odstrzałem znalazł się również samorząd studencki przy okazji próby ustalenia, czy jego funkcja ogranicza się jedynie do odpowiadania na zapotrzebowania studentów, czy też leży w zakresie ich kompetencji generowania studenckich gustów. Podjęto się również oceny dążenia uczelni do stworzenia zamkniętego kompleksu akademickiego. Następnie odpowiedzi na przyczynę rozproszenia upatrywano także w prawie dwukrotnym zwiększeniu liczby studentów, tworzących kulturową mieszaninę osób, których jedyną wspólną płaszczyzną porozumienia może być tylko kultura masowa.
Od początku uczestnicy dyskusji utworzyli wspólną linię frontu oddając się zmasowanej krytyce najbardziej abstrakcyjnego modelu współczesnego studenta.
Sylwia Targaszewska (Klub Krytyki Politycznej w Toruniu): Jeżeli weźmiemy pod uwagę czysto historyczny aspekt kultury studenckiej, to w żadnym wypadku nie możemy powiedzieć, że studenci są zwartą grupą, która może się zjednoczyć, stanowić wspólnotę reprezentującą tę samą płaszczyznę kulturową. Jeszcze w latach 60., 70. kultura studencka trzymała się bardzo mocno, a dzisiaj mamy sytuację, kiedy student przychodzi na uniwersytet i tak naprawdę sam nie wie czego oczekuje od swoich studiów i chce tylko przebrnąć przez te trzy lub pięć lat swojej edukacji. Uniwersytet traktuje jako kolejny wpis do swojego CV.
Hubert Pińczak (Samorząd Studencki): Kultura studencka na pewno istnieje, ale nie jest taka jak kiedyś. Kultura studencka teraz opiera się raczej na konsumpcji niż na tworzeniu.
Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej): Mamy jedną wartość: konsumpcjonizm. Czy coś jeszcze organizuje życie studentów?
H.P.: Hedonizm.
Nieodzownie, najważniejszym kontekstem dyskusji wokół współczesnej kultury studenckiej stała się, być może nieco już zmitologizowana, tradycja życia studenckiego za czasów PRL-u, kwestia kryzysowych sytuacji i towarzyszącej jej tendencji do solidaryzowania się z innymi:
Piotr Lenkiewicz (zespół H5N1): Takiej wspólnoty rozumianej jako ruch niosący za sobą jakieś wartości nie ma. Rzeczywiście dominuje konsumpcjonizm. Możemy się jedynie zastanowić dlaczego. Wychodzimy tutaj od cezury roku 1989, przemiany ustrojowej.
Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK): Wydaje mi się, że jest prosta metoda sprawdzenia, czy studenci są zwartą grupą. Należałoby przegłosować ustawowo opłatność za studia. Ale chciałbym się jeszcze odnieść do tego, co pani Sylwia powiedziała, mianowicie, że studenci nie wiedzą czego chcą. Za moich czasów większość nie wiedziała po co idzie na studia, to było pięć lat za cudze pieniądze, za pieniądze państwowe. Natomiast teraz studenci doskonale wiedzą czego chcą, oczywiście, i tu się zgadzam z panią Sylwią, to jest często kolejny punkt w CV. Traktują studia funkcjonalnie, jako etap w drodze do kariery zawodowej, co jest zupełnie zrozumiałe, ale z drugiej strony nie idzie za tym próba odpowiedzi na pytanie po co się to robi, ponieważ spycha się cel do kwestii uzyskania dyplomu, zaświadczenia.
H.P.: Polacy mają to do siebie, że jeżeli jest przeciwko czemu walczyć, to się jednoczą. Kiedyś studenci mieli przeciwko czemu się zjednoczyć. Ale teraz, nawet zresztą jak mamy powód, to nie bardzo potrafimy się zebrać. Niedawno była przeprowadzona nowelizacja ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym”, gdzie weszło parę kontrowersyjnych przepisów. Jedyną formą walki studentów było zapisanie się na facebooku na wydarzenie: „Stop drugiemu płatnemu kierunkowi”.
P.B.: Czy to nie jest błędne stwierdzenie, że studenci kiedyś tworzyli wspólnotę, bo mieli przeciwko czemu walczyć? Czy nie wydaje się wam, że ten brak wspólnoty, która warunkuje w ogóle jakąkolwiek kulturę spowodowana jest np. przewrotem medialnym. Wcześniej mieliśmy kulturę braku, dzisiaj mamy przesyt. Ja nie muszę z nikim osobiście się łączyć, żeby partycypować kulturę, mogę podłączyć się do Internetu. Czy to nie jest jedna z przyczyn tego, o czym mówicie państwo, że mamy do czynienia z rozproszeniem, które niweluje jakąkolwiek wspólnotę. Czy to pojawienie się takiego medium jak Internet, który dostarcza nam takiej kultury jakiej chcemy, nie wpływa przypadkiem na rozdrobnienie?
Hanna Cieślak: Dzisiaj bardzo ważna jest kwestia wyboru. Zmieniła się kultura, nie mamy już do czynienia z kulturą liniową, tylko z kulturą sieciową i każdy z nas staje przed ogromem możliwości…
Student Wydziału Sztuk Pięknych: Dostęp do Internetu, wszelakich wiadomości, rozrost mediów powodują, że studenci przestali być grupą homogeniczną kulturowo, są grupą bardzo zróżnicowaną, a grupy ludzi kształtują się na bardzo hermetyczne środowiska i nie ma szansy przebicia się na większość. Jeżeli dzieląc kulturę na pewne zróżnicowane grupy skupimy się na jej bogactwie, to wydaje się, że jesteśmy na etapie mocno rozwiniętej kultury. Kultura jest obecnie najbardziej prężna w swojej historii.
Przejście w dyskusji ku specyfice obecnych przemian społeczno-kulturowych, jakie postępują od roku 1989, doprowadziło do konstatacji nie tylko potwierdzającej wyjściowe założenie, ale znoszącej także próby wartościowania omawianego zjawiska. W podsumowaniu wieczoru nie tylko doszło do pogodzenia się z wcześniej tak krytykowanym stanem rzeczy, ale co więcej do stwierdzenia, ze ten brak kultury studenckiej nie jest zjawiskiem negatywnym, tylko takim, którego być może jeszcze nie nauczyliśmy się kategoryzować.
W dyskusji brali udział:
Hubert Pińczak (Samorząd Studencki UMK), Sylwia Targaszewska (Klub Krytyki Politycznej w Toruniu), dr hab. Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK), Piotr Lenkiewicz (Koło Naukowe Studentów Europeistyki) i dr Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej UMK).
Przypomniano harmonogram juwenaliów toruńskich, w tym mody na zapraszanie zespołów disco polowych. Pod odstrzałem znalazł się również samorząd studencki przy okazji próby ustalenia, czy jego funkcja ogranicza się jedynie do odpowiadania na zapotrzebowania studentów, czy też leży w zakresie ich kompetencji generowania studenckich gustów. Podjęto się również oceny dążenia uczelni do stworzenia zamkniętego kompleksu akademickiego. Następnie odpowiedzi na przyczynę rozproszenia upatrywano także w prawie dwukrotnym zwiększeniu liczby studentów, tworzących kulturową mieszaninę osób, których jedyną wspólną płaszczyzną porozumienia może być tylko kultura masowa.
Od początku uczestnicy dyskusji utworzyli wspólną linię frontu oddając się zmasowanej krytyce najbardziej abstrakcyjnego modelu współczesnego studenta.
Sylwia Targaszewska (Klub Krytyki Politycznej w Toruniu): Jeżeli weźmiemy pod uwagę czysto historyczny aspekt kultury studenckiej, to w żadnym wypadku nie możemy powiedzieć, że studenci są zwartą grupą, która może się zjednoczyć, stanowić wspólnotę reprezentującą tę samą płaszczyznę kulturową. Jeszcze w latach 60., 70. kultura studencka trzymała się bardzo mocno, a dzisiaj mamy sytuację, kiedy student przychodzi na uniwersytet i tak naprawdę sam nie wie czego oczekuje od swoich studiów i chce tylko przebrnąć przez te trzy lub pięć lat swojej edukacji. Uniwersytet traktuje jako kolejny wpis do swojego CV.
Hubert Pińczak (Samorząd Studencki): Kultura studencka na pewno istnieje, ale nie jest taka jak kiedyś. Kultura studencka teraz opiera się raczej na konsumpcji niż na tworzeniu.
Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej): Mamy jedną wartość: konsumpcjonizm. Czy coś jeszcze organizuje życie studentów?
H.P.: Hedonizm.
Nieodzownie, najważniejszym kontekstem dyskusji wokół współczesnej kultury studenckiej stała się, być może nieco już zmitologizowana, tradycja życia studenckiego za czasów PRL-u, kwestia kryzysowych sytuacji i towarzyszącej jej tendencji do solidaryzowania się z innymi:
Piotr Lenkiewicz (zespół H5N1): Takiej wspólnoty rozumianej jako ruch niosący za sobą jakieś wartości nie ma. Rzeczywiście dominuje konsumpcjonizm. Możemy się jedynie zastanowić dlaczego. Wychodzimy tutaj od cezury roku 1989, przemiany ustrojowej.
Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK): Wydaje mi się, że jest prosta metoda sprawdzenia, czy studenci są zwartą grupą. Należałoby przegłosować ustawowo opłatność za studia. Ale chciałbym się jeszcze odnieść do tego, co pani Sylwia powiedziała, mianowicie, że studenci nie wiedzą czego chcą. Za moich czasów większość nie wiedziała po co idzie na studia, to było pięć lat za cudze pieniądze, za pieniądze państwowe. Natomiast teraz studenci doskonale wiedzą czego chcą, oczywiście, i tu się zgadzam z panią Sylwią, to jest często kolejny punkt w CV. Traktują studia funkcjonalnie, jako etap w drodze do kariery zawodowej, co jest zupełnie zrozumiałe, ale z drugiej strony nie idzie za tym próba odpowiedzi na pytanie po co się to robi, ponieważ spycha się cel do kwestii uzyskania dyplomu, zaświadczenia.
H.P.: Polacy mają to do siebie, że jeżeli jest przeciwko czemu walczyć, to się jednoczą. Kiedyś studenci mieli przeciwko czemu się zjednoczyć. Ale teraz, nawet zresztą jak mamy powód, to nie bardzo potrafimy się zebrać. Niedawno była przeprowadzona nowelizacja ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym”, gdzie weszło parę kontrowersyjnych przepisów. Jedyną formą walki studentów było zapisanie się na facebooku na wydarzenie: „Stop drugiemu płatnemu kierunkowi”.
P.B.: Czy to nie jest błędne stwierdzenie, że studenci kiedyś tworzyli wspólnotę, bo mieli przeciwko czemu walczyć? Czy nie wydaje się wam, że ten brak wspólnoty, która warunkuje w ogóle jakąkolwiek kulturę spowodowana jest np. przewrotem medialnym. Wcześniej mieliśmy kulturę braku, dzisiaj mamy przesyt. Ja nie muszę z nikim osobiście się łączyć, żeby partycypować kulturę, mogę podłączyć się do Internetu. Czy to nie jest jedna z przyczyn tego, o czym mówicie państwo, że mamy do czynienia z rozproszeniem, które niweluje jakąkolwiek wspólnotę. Czy to pojawienie się takiego medium jak Internet, który dostarcza nam takiej kultury jakiej chcemy, nie wpływa przypadkiem na rozdrobnienie?
Hanna Cieślak: Dzisiaj bardzo ważna jest kwestia wyboru. Zmieniła się kultura, nie mamy już do czynienia z kulturą liniową, tylko z kulturą sieciową i każdy z nas staje przed ogromem możliwości…
Student Wydziału Sztuk Pięknych: Dostęp do Internetu, wszelakich wiadomości, rozrost mediów powodują, że studenci przestali być grupą homogeniczną kulturowo, są grupą bardzo zróżnicowaną, a grupy ludzi kształtują się na bardzo hermetyczne środowiska i nie ma szansy przebicia się na większość. Jeżeli dzieląc kulturę na pewne zróżnicowane grupy skupimy się na jej bogactwie, to wydaje się, że jesteśmy na etapie mocno rozwiniętej kultury. Kultura jest obecnie najbardziej prężna w swojej historii.
Przejście w dyskusji ku specyfice obecnych przemian społeczno-kulturowych, jakie postępują od roku 1989, doprowadziło do konstatacji nie tylko potwierdzającej wyjściowe założenie, ale znoszącej także próby wartościowania omawianego zjawiska. W podsumowaniu wieczoru nie tylko doszło do pogodzenia się z wcześniej tak krytykowanym stanem rzeczy, ale co więcej do stwierdzenia, ze ten brak kultury studenckiej nie jest zjawiskiem negatywnym, tylko takim, którego być może jeszcze nie nauczyliśmy się kategoryzować.
W dyskusji brali udział:
Hubert Pińczak (Samorząd Studencki UMK), Sylwia Targaszewska (Klub Krytyki Politycznej w Toruniu), dr hab. Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK), Piotr Lenkiewicz (Koło Naukowe Studentów Europeistyki) i dr Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej UMK).
Barbara Plewa
KOMENTARZ:
Dlaczego debata nie rozniosła w pył Auli UMK, a była jedynie krótkim spięciem w studenckim klubie? Czemu studenci nie bili na alarm, broniącej swej wspólnoty, bractwa i kultury? Czyżby nie było już o co walczyć? A może debata miała charakter zbyt kameralny? Pytanie leżące u jej założeń było słuszne, warto więc pójść za ciosem i zawezwać na plenum i studentów, i władze uczelni, i przedstawiciele środowisk akademickich, i kadrę. Jesteśmy miastem studentów, miastem studenckich legend i czołowej uczelni w kraju. Ale to po wakacjach.
piątek, 21 października 2011
STUDENCI DO KULTURY. Panel dyskusyjny o kulturze studenckiej. Relacja.
Witamy na blogu Koła Naukowego Kulturoznawców Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu!
Strona ta powstała, aby wszyscy zainteresowani mogli swobodnie zapoznać się nie tylko z naszą działalnością, ale również z tym, czym na co dzień zajmuje się kulturoznawstwo i kulturoznawcy. Chętnych i dociekliwych, spragnionych większej ilości informacji na nasz temat zapraszamy do zakładki "Manifest".
Poniżej natomiast przedstawiamy fotorelację z naszego pierwszego spotkania.
16. czerwca spotkaliśmy się w klubie Czeski Sen, żeby porozmawiać o stanie kultury studenckiej.
Zastanawialiśmy się, czy kultura studencka to już tylko kultura rozrywki? Czy studenci mogą stać się siłą zdolną do krytyki systemu? Czy w ogóle odczuwają potrzebę krytyki czegokolwiek? Czy tworzą zwartą, silną grupę? Czy kultura przestaje być czymś atrakcyjnym? Na czym polega urynkowienie egzystencji i uniwersytetu? Czy kryzys kultury pociąga za sobą rozrost form campowych?
W dyskusji wzięli udział: dr hab. Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK), Hubert Pińczak (Samorząd Studencki UMK), Sylwia Targaszewska (Krytyka Polityczna) oraz Piotr Lenkiewicz (Koło Naukowe Studentów Europeistyki). Spotkanie poprowadził dr Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej UMK).
Fot. Agnieszka Straburzyńska - Glaner.
Subskrybuj:
Posty (Atom)