czwartek, 3 listopada 2011

Relacja Barbary Plewy z panelu dyskusyjnego "Studenci do kultury!". Artykuł ukazał się na stronie orbitorun.pl.

Dzisiaj mamy sytuację, kiedy student przychodzi na uniwersytet i tak naprawdę sam nie wie, czego oczekuje od swoich studiów i chce tylko przebrnąć przez te trzy lub pięć lat swojej edukacji. Uniwersytet traktuje jako kolejny wpis do swojego CV - czytajcie relację z debaty "Studenci do kultury!".


Tematem debaty, co w przedmowie wyłożył prowadzący spotkanie dr Bohuszewicz, była: „kwestia relacji pomiędzy studentami i kulturą, pytanie o to, czy w ogóle istnieje coś takiego, jak kultura studencka?”. Jednocześnie tezą wyjściową było założenie, że sytuacja, jaką można zaobserwować w relacjach między studentami, to: „rodzaj totalnego rozproszenia”.
Przypomniano harmonogram juwenaliów toruńskich, w tym mody na zapraszanie zespołów disco polowych. Pod odstrzałem znalazł się również samorząd studencki przy okazji próby ustalenia, czy jego funkcja ogranicza się jedynie do odpowiadania na zapotrzebowania studentów, czy też leży w zakresie ich kompetencji generowania studenckich gustów. Podjęto się również oceny dążenia uczelni do stworzenia zamkniętego kompleksu akademickiego. Następnie odpowiedzi na przyczynę rozproszenia upatrywano także w prawie dwukrotnym zwiększeniu liczby studentów, tworzących kulturową mieszaninę osób, których jedyną wspólną płaszczyzną porozumienia może być tylko kultura masowa.

Od początku uczestnicy dyskusji utworzyli wspólną linię frontu oddając się zmasowanej krytyce najbardziej abstrakcyjnego modelu współczesnego studenta.

Sylwia Targaszewska (Klub Krytyki Politycznej w Toruniu): Jeżeli weźmiemy pod uwagę czysto historyczny aspekt kultury studenckiej, to w żadnym wypadku nie możemy powiedzieć, że studenci są zwartą grupą, która może się zjednoczyć, stanowić wspólnotę reprezentującą tę samą płaszczyznę kulturową. Jeszcze w latach 60., 70. kultura studencka trzymała się bardzo mocno, a dzisiaj mamy sytuację, kiedy student przychodzi na uniwersytet i tak naprawdę sam nie wie czego oczekuje od swoich studiów i chce tylko przebrnąć przez te trzy lub pięć lat swojej edukacji. Uniwersytet traktuje jako kolejny wpis do swojego CV.

Hubert Pińczak (Samorząd Studencki): Kultura studencka na pewno istnieje, ale nie jest taka jak kiedyś. Kultura studencka teraz opiera się raczej na konsumpcji niż na tworzeniu.

Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej): Mamy jedną wartość: konsumpcjonizm. Czy coś jeszcze organizuje życie studentów?

H.P.: Hedonizm.

Nieodzownie, najważniejszym kontekstem dyskusji wokół współczesnej kultury studenckiej stała się, być może nieco już zmitologizowana, tradycja życia studenckiego za czasów PRL-u, kwestia kryzysowych sytuacji i towarzyszącej jej tendencji do solidaryzowania się z innymi:

Piotr Lenkiewicz (zespół H5N1): Takiej wspólnoty rozumianej jako ruch niosący za sobą jakieś wartości nie ma. Rzeczywiście dominuje konsumpcjonizm. Możemy się jedynie zastanowić dlaczego. Wychodzimy tutaj od cezury roku 1989, przemiany ustrojowej.

Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK): Wydaje mi się, że jest prosta metoda sprawdzenia, czy studenci są zwartą grupą. Należałoby przegłosować ustawowo opłatność za studia. Ale chciałbym się jeszcze odnieść do tego, co pani Sylwia powiedziała, mianowicie, że studenci nie wiedzą czego chcą. Za moich czasów większość nie wiedziała po co idzie na studia, to było pięć lat za cudze pieniądze, za pieniądze państwowe. Natomiast teraz studenci doskonale wiedzą czego chcą, oczywiście, i tu się zgadzam z panią Sylwią, to jest często kolejny punkt w CV. Traktują studia funkcjonalnie, jako etap w drodze do kariery zawodowej, co jest zupełnie zrozumiałe, ale z drugiej strony nie idzie za tym próba odpowiedzi na pytanie po co się to robi, ponieważ spycha się cel do kwestii uzyskania dyplomu, zaświadczenia.

H.P.: Polacy mają to do siebie, że jeżeli jest przeciwko czemu walczyć, to się jednoczą. Kiedyś studenci mieli przeciwko czemu się zjednoczyć. Ale teraz, nawet zresztą jak mamy powód, to nie bardzo potrafimy się zebrać. Niedawno była przeprowadzona nowelizacja ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym”, gdzie weszło parę kontrowersyjnych przepisów. Jedyną formą walki studentów było zapisanie się na facebooku na wydarzenie: „Stop drugiemu płatnemu kierunkowi”.

P.B.: Czy to nie jest błędne stwierdzenie, że studenci kiedyś tworzyli wspólnotę, bo mieli przeciwko czemu walczyć? Czy nie wydaje się wam, że ten brak wspólnoty, która warunkuje w ogóle jakąkolwiek kulturę spowodowana jest np. przewrotem medialnym. Wcześniej mieliśmy kulturę braku, dzisiaj mamy przesyt. Ja nie muszę z nikim osobiście się łączyć, żeby partycypować kulturę, mogę podłączyć się do Internetu. Czy to nie jest jedna z przyczyn tego, o czym mówicie państwo, że mamy do czynienia z rozproszeniem, które niweluje jakąkolwiek wspólnotę. Czy to pojawienie się takiego medium jak Internet, który dostarcza nam takiej kultury jakiej chcemy, nie wpływa przypadkiem na rozdrobnienie?

Hanna Cieślak: Dzisiaj bardzo ważna jest kwestia wyboru. Zmieniła się kultura, nie mamy już do czynienia z kulturą liniową, tylko z kulturą sieciową i każdy z nas staje przed ogromem możliwości…

Student Wydziału Sztuk Pięknych: Dostęp do Internetu, wszelakich wiadomości, rozrost mediów powodują, że studenci przestali być grupą homogeniczną kulturowo, są grupą bardzo zróżnicowaną, a grupy ludzi kształtują się na bardzo hermetyczne środowiska i nie ma szansy przebicia się na większość. Jeżeli dzieląc kulturę na pewne zróżnicowane grupy skupimy się na jej bogactwie, to wydaje się, że jesteśmy na etapie mocno rozwiniętej kultury. Kultura jest obecnie najbardziej prężna w swojej historii.

Przejście w dyskusji ku specyfice obecnych przemian społeczno-kulturowych, jakie postępują od roku 1989, doprowadziło do konstatacji nie tylko potwierdzającej wyjściowe założenie, ale znoszącej także próby wartościowania omawianego zjawiska. W podsumowaniu wieczoru nie tylko doszło do pogodzenia się z wcześniej tak krytykowanym stanem rzeczy, ale co więcej do stwierdzenia, ze ten brak kultury studenckiej nie jest zjawiskiem negatywnym, tylko takim, którego być może jeszcze nie nauczyliśmy się kategoryzować.

W dyskusji brali udział:
Hubert Pińczak (Samorząd Studencki UMK), Sylwia Targaszewska (Klub Krytyki Politycznej w Toruniu), dr hab. Dariusz Brzostek (Katedra Kulturoznawstwa UMK), Piotr Lenkiewicz (Koło Naukowe Studentów Europeistyki) i dr Paweł Bohuszewicz (Instytut Literatury Polskiej UMK).
Barbara Plewa


KOMENTARZ:
Dlaczego debata nie rozniosła w pył Auli UMK, a była jedynie krótkim spięciem w studenckim klubie? Czemu studenci nie bili na alarm, broniącej swej wspólnoty, bractwa i kultury? Czyżby nie było już o co walczyć? A może debata miała charakter zbyt kameralny? Pytanie leżące u jej założeń było słuszne, warto więc pójść za ciosem i zawezwać na plenum i studentów, i władze uczelni, i przedstawiciele środowisk akademickich, i kadrę. Jesteśmy miastem studentów, miastem studenckich legend i czołowej uczelni w kraju. Ale to po wakacjach.